Za młodu pytaliśmy czy w jakimś filmie były „momenty”. Jak były – znaczy, że dobry. Ale ja tutaj o „momentach” piłkarskich. O tych akcjach, golach czy paradach bramkarzy, które powodowały, że pamięta się je całe życie. Przez 60 lat życia obejrzałem w telewizji pewnie tysiące meczów piłkarskich, a na żywo pewnie kilkaset. Co sprawiło, że jedne się pamięta ,a inne nie? Jak wytłumaczyć, że mogę opisać jak Kazimierz Deyna w finale turnieju piłkarskiego igrzysk olimpijskich w Monachium (1972), strzelił bramkę wyrównującą kiwając Węgrów na lewej stronie boiska. Potem zresztą zdobył decydującego gola na 2:1 i został królem strzelców turnieju, który przyniósł Polakom pierwszy z trzech olimpijskich medali w historii. Pierwszy i od razu złoty. Zresztą poniżej finału IO nigdy polscy piłkarze nie grali, bo były jeszcze dwa srebrne krążki: w Montrealu (1976) i Barcelonie (1992).
Źródło/Autor: Sportowy24